piątek, 23 października 2015

Małe przyjemności

Praca w korpo wiąże się z różnymi dodatkami w ramach atrakcji.
Nie ma premii miesięcznych, kwartalnych, ani półrocznych, nie ma barbórek, nie ma 13tek, 14tek.
Czasem premia z zysku, na otarcie łez.
No i modne dodatki w stylu opieki medycznej - mam odruch cofający - niestety lux-med, na wizytę u okulisty czekałam 2 m-ce, na wizytę u ginekologa 7 tygodni. Nieźle co? Tym bardziej że dopłacam do abonamentu.
I jeszcze jeden dodatek dla Korpo-Szczurzycy karta Profit plus... Dotychczas nosiłam w portfelu, ale pół roku temu, mój Pracodawca wziął się za tych co noszą kartę tylko w portfelu i postanowił narzucić nam płacenie za karty.
Najpierw chciałam zrezygnować, potem pomyślałam że może jednak pójdę. Pierwszy kwartał kosztował mnie jakieś 30-parę  złotych, i przeleżał w portfelu. 
Gdy zaczął się ostatni kwartał roku już miałam chęć wypowiedzieć umowę, a tu telefon od mojej sąsiadki Anastazji.
-Anna ty korpo baba jesteś płacą Ci abonament!? No mówię że płacą, na co Nastka zadysponowała,
-Anna od 1 października chodzisz ze mną na fitness.
No to chodzę, rozkodowanie co to za ćwiczenie jest dla mnie zbyt skomplikowane. Jakieś skróty słowne. We wtorki jest na moje oko jakieś kardio, w czwartki coś z spalaniem, piątek - wedle mojego kodowania, uśpienie wyrzutów weekendowego szaleństwa. Bo w weekend wyżywam się kulinarnie 
Strasznie kusiła mnie dziwna nazwa zajęć - z rowerami na ulotce - poszłyśmy w zeszły piątek, rano następnego dnia dostałam sms-a od Nastusi - Anna płacisz mi dziś za panią do sprzątania.
No moja godność też ucierpiała 3 dni nie mogłam usiąść na twardej powierzchni. Ale satysfakcja niesamowita.
No i tak chodzę 3 razy w tygodniu. Z grupą kobiet walczę żeby wytrzymać godzinę, i pokazać że dam radę.
Ech, od m-ca jestem spokojniejsza, nie wrzeszczę na dzieci, ba i  mam w końcu coś dla siebie. Nie wiele potrzeba prawda!?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz