sobota, 31 stycznia 2015

Girls Just Want To Have Fun

Dziś mija 8 lat od pojawienia się Baji na świecie. Więc babski wypad kino, mały shoping, gorąca czekolada, rurki z kremem - nie wiem co waga na to, na wszelki wypadek nie wejdę na nią rano.
Bawiłyśmy się świetnie i chyba Baja potrzebowała tej wyłączności na mnie. 
To był udany dzień, bawiłyśmy się świetnie.

niedziela, 25 stycznia 2015

Co Bóg miał z tym wspólnego

czyli czy wdowa wierzy w Boga?
Na razie piszę wielką literą - to bardziej wynika z wychowania, bo z wiary to już nie wynika.
Jak wytłumaczyć sobie że Bóg miał inne zadanie dla Pana K.!? Do czego był mu potrzebny!?
Nie, to zadanie dla mnie!? W to też nie wierzę...
Ksiądz w konfesjonale mi powiedział że to normalne, że to normalne. Że lepiej tak niż być potulną owcą..
A co jeśli ja nadal nie widzę w tym sensu? Nie szukam odpowiedzi, nie potrzebuję ich.
Live`s go on...

piątek, 2 stycznia 2015

O Baji

To moje postanowienie noworoczne. Odkąd pojawiła się Fucia, nie potrafię znaleźć klucza do mojego starszego dziecka. Kolejnym ciosem było odejście Pana K. była jego księżniczką, jego oczkiem w głowie. Teraz walczy o moją uwagę z Fućką. Walczy nieczysto  bijąc malucha jak nie widzę, drapiąc lub gryząc do krwi. Jest niebywale zazdrosna i okazuje to na każdym kroku, czasami urządzając ataki wściekłości jak 2-letnia dziewczynka.
Nie umiem tego opanować, doba też nie jest z gumy więc nie wyczaruję dla niej codziennie dodatkowych kilku godzin.
Punktem zapalnym jest też moja "opoka" w opiece nad dziećmi, ale to już inna bajka.
Jaka jest Baja? Bardzo dużo mówi, czasem nim dojdzie do sedna, zapominam os czego zaczęła, jest bardzo ostrożna, wrażliwa, delikatna. Chuda jak patyk i najwyższa wśród swoich rówieśników. Jest niebywale inteligentna, zdolna... ech mogłabym tak godzinami.
W szkole na którymś z spotkań, usłyszałam że jest bardzo smutnym dzieckiem, rzadko się uśmiecha. Tkwi to jak szklana drzazga w moim sercu. 

Choróbskom mówimy NIE!

Jak Wam minął Sylwester? Mój był tragiczny, zamiast maseczki karnawałowej, założyłam maseczkę od inhalatora. 
A zaczęło się banalnie śniadanie Bożonarodzeniowe, i potem spacer po lesie, badminton z teściową. I 39 stopni gorączki wieczorem i tak przez następnych 6 dni, po drodze przestraszony młody internista na świątecznym dyżurze i szpital.... trochę się bałam jechać na SOR, najbliższy był w szpitalu w którym zmarł Pan K. Trafiłam na świetną lekarkę, diagnoza zapalenie płuc. I nowe podejście spacer w lesie (bo mieszkam pod lasem), dużo wietrzenia domu, antybiotyk. Powoli dochodzę do siebie, niestety wszystkie plany diabli wzięli, miało być babskie wyjście, wypad z Baja do Centrum Nauki Kopernik.
A niestety jest paczka chusteczek, ataki kaszlu, i pudełko leków...
Odbijemy sobie w ferie.

Był u Was Mikołaj?

U mnie był, chyba byłam grzeczna... Mikołaj dał mi prezent rozwojowy. Jak rasowa sroka dostałam biżuterię, ale, ale... nie byle jaką. Wymarzoną Pandorę. Teraz co jakiś czas będę szukała koralików. Pan K. śmiał się z tej mojej pasji do biżuterii, większość to tanie hand made, poza kilkoma okazami z szlachetnych kruszców.
Moja Pandora jest srebrna ma na razie 2 koraliki i jedną zawieszkę.