piątek, 10 czerwca 2016

Przedszkole

Fućka - jak już pisałam dostała się do przedszkola państwowego.
Zawsze - od czasów przedszkolnych Baji chwaliłam przedszkola prywatne, Baja do takiego chodziła.
12 dzieci w grupie, lekcje dodatkowe w cenie, niby super,  a jednak...?
Nigdy nie sądziłam że Państwowe przedszkole, w tak świetny sposób może prowadził dzieci.
Ilość zajęć, wycieczek, spotkań, pomysłowość wychowawców przeszła moją wyobraźnie. Fućka ubijała mikserem jajka na ciasto, piekła pierniczki, raz w tygodniu robi sama śniadanie (dzieci mają szwedzki stół, same biorą co chcą - czyli same robią sobie kanapki, Panie pomagają przy ciepłych posiłkach np dolewają ciepłe mleko), robiła lampę, kwiaty z papieru, była w teatrze i kinie kilkukrotnie, tańczy balet pokazując profesjonalne figury, potrafi coś powiedzieć po angielsku, śpiewa multum piosenek, zna zwyczaje bocianów - usłyszałam wykład niczym z Wikipedii, podobny o słoniach i żyrafach. Przedszkole jest cudne wszyscy pomagają, są mili - choć z wyjątkami.
Ilość obowiązkowych spotkać znacznie uszczupliła ilość mojego urlopu.
By nie było zbyt słodko - łyżka dziegciu na koniec, niestety większość ważnych imprez nakłada się z terminarzami imprez w szkole Baji, cześć z nich jest w godzinach mojej pracy, nie da się spóźnić, nie da się zwolnić, trzeba wziąć urlop, i to już nie jest fajne. Nie zmienia to faktu że życzę wszystkim posiadającym dzieci aby trafili na taką placówkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz