wtorek, 16 grudnia 2014

Troje dzieci pod dachem

Mam dwoje wiec pewnie spytacie skąd to trzecie...
Ostatni raz przed moja "niania" w dniu chrztu Fuci ostrzegał mnie Paweł "prawie brat" Pana K. Myślałam co Wy wszyscy q..... wiecie o mojej sytuacji... Praca, dwoje małych dzieci, i ja sama. Niewiem co Pan K. mu o niej opowiadał, ale był jedną z wielu osób która mnie przednia ostrzegała. No i mam pod dachem trójkę dzieci - w tym jedno 56-letnie. To najstarsze gdzieś sie zagubiło i ja nie mam do niego zaufania. Daje pieniądze na zakupy i nie dostaje reszty, ale za to dzieci opowiadają jakie ciocia kupiła im smakołyki -mimo mojego zakazu. Nie kupuje słodyczy z uwagi na Baje która nie jada posiłków, chwilowo wyglada jak "szczypiorek". Ostatnio dostałam od Mamy włoska nutelle - smak zdecydowanie lepszy niż ta która można dostać w PL- na drugi dzień była juz tylko 1/3 za to gdy weszłam do domu ciocia oblizywała łyżkę (nie mylić z łyżeczka). Niby nic ale dla kobiety która ma cukrzyce to sporo...muszę wielu rzeczy dopilnować, teraz zaczęłam tez sama gotować, bo ciocia smaży nawet kotlety w głębokim tłuszczu co mnie przeraża, warzyw tez nie dusi tylko smaży... Ostatnio zrobiła moja ulubiona kaszę - pęczak na koniec oprócz warzyw wlała oliwę, która została z pomidorów w oliwie, równo 1/3 słoiczka... po jednym widelcu było mi nie dobrze... Po takim posiłku z reguły ciocia mierzy cukier, i mocno debatuje nad tym jak to możliwe ze jest taki wysoki przecież prawie nic nie zjadła... Niech te dzieci szybciej rosną bo stres w domu i w pracy mnie wykończy..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz