niedziela, 28 czerwca 2015

Piknikowy dzień Ojca.

5dni temu był Dzień Ojca, z racji odległości do cmentarza, a może raczej trasy która trzeba by przejechać w korkach przełożyłyśmy dzień na dziś. Z racji że cmentarz ma sie dzieciom na smutno nie kojarzyć dzis był piknik. Ogarnelysmy nagrobek, pozapalałyśmy świeczki, położyły kocyk na płycie nagrobka i świętowaliśmy Dzień Ojca. Były laurki -przytomnie dałam zalaminować bo ostatnie rozpuściły sie na  deszczu i Baja sie spłakała. Bułeczki, ciasteczka, sok dla dziewczyn, kawa z termosa, niestety ubite mleko opadło, ale cóż i tak smakowała. Fućka stwierdziła ze mamy ognisko świeczkowe u Taty. Zaskoczyła mnie tez pytaniem - a gdzie bułeczka dla Taty? Miałyśmy cudny pokaz szybowców, bo właśnie tam są zwalniane z "smyczy" szybowce, widziałyśmy chyba z 5. Fućka wypatrzyła chmurę w kształcie serca - obie z Bają stwierdziły ze od Taty, za laurki i serduszko, które Baja tydzień temu pieczołowicie pomalowała. 

Nie chodzimy palić świeczek, nie chodzimy klepać pustych modlitw, my chodzimy w odwiedziny do Taty,  do męża który gdzieś tam jest, przychodzi do nas na tę krótką chwile, podziękować ze przyszłyśmy. Dziś na koniec jak odchodzilyśmy Baja krzyknęła - patrz zgadła świeczka, chyba Tato nie chce żebyśmy juz szły... Zgasła świeczka przy bezwietrznej chwili... Zgasła świeczka, dzięki Panie K. że przyszedłeś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz