sobota, 21 marca 2015

Healthly living

Dopóki byłam matką niepracującą, rozwinęłam się bardzo kulinarnie. Pieczony w domu chleb? Oczywiście. Pełnoziarnisty -czemu nie, włoski - mniam, bułeczki domowe? No co w tym trudnego. Hande made wędliny, nawet wpadłam na pomysł na domowe parówki. Domowe zupy, na wiejskiej kurze, warzywa na parze - najsmaczniejsze... Kg cukru i soli potrafił mi starczyć na pół roku. Teraz jadam zupy z kostki, no chyba ze zdążę przed nianią ugotować. Naleśniki, placki ziemniaczane na głębokim tłuszczu... Wole sama gotować wiem wtedy ze jedzą zdrowo. Większość smażę bez tłuszczu, cukru nie używam,  nie sole, jest tyle innych przypraw. Niani nie daje pieniędzy bo do garnka wpada syf. 
Nie uważam sie za kto wie co w kuchni, ale umiem świadomie zrobic zakupy i ugotować ze smakiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz