Nie wiem jak u Was, ale w moich stronach miejsce w państwowym przedszkolu to wyścig o punkty za spełnione kryteria. Wśród moich znajomych, kolegów z pracy żadne dziecko nie chodzi do państwowego przedszkola.
W "stolycy" to taki luksus nie dla każdego.
Jeszcze parę lat temu matka samotna była poza konkurencją, teraz musi walczyć w wyścigu z innymi.
Z matkami z wolnych związków które wymeldowują swoich partnerów, i udają niebożęta pozostawione przez faceta-świnię.
Kompletowanie wymaganych dokumentów zajęło mi tydzień.
Wniosek który wygląda jak test, i tona załączników. Że samotna na druku - oświadczenie to mało, wiec akt zgonu, że pracuję to papier, że się rozliczam w rejonie Pit, że mam inne dzieci akt urodzenia.
I tak uzbrojona w wydruk prawie 30 stron, biegnę zapisać Fuciątko do przedszkola.
Trzymajcie kciuki, wyniki kastingu na koniec kwietnia.
Przeczytalam cały blog. Trzymam kciuki. Serdecznie pozdrawiam. Jest pani super kobieta. B.
OdpowiedzUsuńDziękuje za dobre słowo
OdpowiedzUsuń