rozbiła mnie wczoraj wiadomość o śmierci Ani Przybylskiej. Kolejne młode życie pożarła okrutna choroba. Znowu zalała mnie fala wspomnień. Pan K. kaszel, duszności, karetka... Bosh... Tyle rurek, monitorów i On wplątany, tam, nawet się do niego przytulić nie mogłam. Umarł sam beze mnie, bo musiałam wrócić do dzieci.
Przełączam kanał nie chcę tego słuchać, nie chcę oglądać, nie chcę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz