wtorek, 22 lipca 2014

Korpo-work

No i przyszedł ten dzień, w którym mój od kilku lat trwający urlop się zakończył. Wczoraj po ponad 2,5 roku wróciłam do pracy.
Na dzień dobry wylądowałam w "sali sosnowej", dostałam pakiet startowy, i obejrzałam typowe pranie mózgu mówiące o tym jakie to mam szczęście i jak firma zamierza o mnie dbać.I tu zakończę tę odrobinę sarkazmu i przejdę do drugiej strony medalu. Moi koledzy szczerze się ucieszyli i bardzo ciepło mnie przyjęli, dzięki temu czuję się potrzebna. Mam swój komputer, średnio  wygodne krzesełko. Mijam w korytarzu znajome twarze, z błyskiem niedowierzania w oczach, ale i też sympatii.

Czy korporacja jest taka zła? Tłamsi człowieka, wbija go w mundurek, i pokazuje jak wysoko masz podskakiwać.
Znów obrócę medal na drugą stronę, przychodzę  i wychodzę wiadomo kiedy, pensja jak w zegarku, premia wiadomo za co, karta sport, premia świąteczna, co nowa kampania - nowy kubek (ostatnio przestały mi się mieścić w szafce).
Co roku piknik dla rodzin, z kupą atrakcji dla dzieci.
Wystarczy robić to co ustalone i można mieć święty spokój do emerytury, albo robić ciut więcej i mieć trochę atrakcji.

[Edit] załączam zamówione przez Baję zdjęcie - mamo chcę wiedzieć co widzisz z pracowego okna:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz