niedziela, 20 lipca 2014

Żałoba...

Dzisiaj nie jestem matką, dzisiaj jestem wdową. Wdową która płacze nad utraconą miłością, samotnością.
Od kilku miesięcy towarzyszy mi ból i strach. Są chwile kiedy normalność pozwala mi na chwilę zapomnieć, odsunąć w inny byt rozpacz. Są też dni kiedy wstanie z łóżka stanowi nie lada wyczyn... Nie mam dzieci, nie mam obowiązków, nic nie muszę... nie muszę wstawać, nie muszę się ubierać, nie muszę nic... nic nie chcę, to czego chcę już nie ma.
Czym jest żałoba?
Mądra broszura którą dostałam dzieli ją na etapy. U mnie się one mieszają i jak na karuzeli kręcą się wokół, chwilami wypadam z nich z hukiem, gdy przychodzi dzień jak dziś...
Niedziela, co by tu ze sobą zrobić, pada... Miałam iść na rower, miałam pobiegać... a tu pada.
Więc płaczę nad swoim losem, płaczę bo nie wierzę, płaczę bo nie rozumiem, płaczę bo nie umiem w tym znaleźć sensu, płaczę bo jestem zła, bo czuję się winna.
Próbuję jakoś przetrwać, ale nie widzę już przyszłości dla siebie, moje szczęście odeszło. Zostały dzieci i ich szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz